Przyznam, że ostatnio nie nudzi mi się jakoś szczególnie, tym bardziej ucieszyłem się więc z wolnej chwili i postanowiłem oderwać się na moment od obrabiania zdjęć ślubnych. Szybkie spojrzenie za okno, a później na aparat i już wiedziałem, że wykorzystam zachęcającą pogodę i potrenuję makrofotografię. Dzięki temu, że mam do dyspozycji cały ogród, nie musiałem się nawet jakoś dramatycznie oddalać od domu. Zresztą, jak powszechnie wiadomo, do treningu fotograficznego najlepiej wykorzystać elementy, które ma się po prostu pod ręką. Kilkadziesiąt minut leżenia na trawie przyniosło całkiem niezły łup – może nawet fragmentarycznie się nim pochwalę :)